Ręka Boża

Czułem, że jestem roztrzęsiony duchowo i emocjonalnie. Rozbity i w ogóle. I spotkałem Brata Pawła przed kościołem i powiedziałem, że nie wiem co mam robić w życiu itd. Jąkałem się. Nie mogłem poskładać zdania. Brat mnie chwycił i powiedział, że zaprowadzi mnie do brata (nie pamiętam imienia) bo on słynie z wielu łask i jest świetnym spowiednikiem. Brat Paweł zaprowadził mnie do takiej kaplicy i przed tą kaplicą stał taki brat co mnie kiedyś na Wołczynie spowiadał (i nie było to nic nadzwyczajnego). On mnie przejął i otworzył kaplicę i powiedział, że w tej kaplicy już wiele cudów się dokonywało. Zdążyłem tylko zobaczyć, że w kaplicy był wystawiony Najświętszy Sakrament. W momencie gdy go zobaczyłem to ścięło mnie z nóg. Padłem w ogromnych bólach. Moje całe ciało było sparaliżowane. Nie wiedziałem czy śnię czy już nie. Wszystko mnie bolało więc nie próbowałem nawet się ruszyć bo z jednej strony czułem ten paraliż, a z drugiej czułem pewną „rękę Bożą”. Tzn nie było mi dobrze, ale czułem taki delikatny pokój. Ciężko to opisać. Więc tak leżałem. Wszędzie było ciemno. W końcu uczucie błogości zaczęło przechodzić i postanowiłem ruszyć palcem. Nie spałem. Nie wiem kiedy skończyłem śnić. Ale było to coś… mega dziwnego…