Głębia przyzywa głębię hukiem wodospadów

„Głębia przyzywa głębię hukiem wodospadów” (Ps 42,8)

Serce mi krwawi, gdy patrzę na Facebooka ostatnio. Gdy dzielimy się na obozy: jedni parodiują obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, a inni go bronią. Dalej katolicy dzielą się między sobą i sądzą „a ty nie jesteś katolikiem”, „prawdziwy katolik to tak i tak” itd. Serce mi krwawi, gdy oglądam filmy o poważnych problemach wśród duchownych. Gdy widzę reakcję ludzi. Ludzi, którzy najczęściej nie mają nic wspólnego z Kościołem, a pierwsi stają na miejscu sędziego i wydają wyroki. Wydają opinie. Oceniają czy głoszą złote rady i rozwiązania. Serce mi krwawi, gdy idę na urodziny do przyjaciela, a kolega, który był w duszpasterstwie podobnie jak inni głosi złote rady co trzeba zrobić, a na pytanie co on robi, mówi, że nic. Smutno mi Boże i serce mi krwawi, bo… czuję jak Tobie, Boże, jest smutno. Twój smutek Boże wypełnia mnie, bo za każdym razem, gdy widzę Cię przybitego na krzyżu, to czuję jak wbijam, jak wbijamy, gwoździe w Twoje rany. Każdy ksiądz dopuszczający się tych okropności. Każdy katolik ubierający się w togę i sądzący swoich współbraci. Każdy przeciętny Kowalski, który głosi swoje złote rady odnośnie celibatu czy Twojego umiłowanego Kościoła. Każdy ja – Marek – gorszący innych swoją impulsywnością czy brakiem reakcji na zło. Smutno mi Boże, to tak często zapominamy co jest ważne – Twoje Miłosierdzie. Siostrze Faustynie powiedziałeś, żebyśmy byli miłosierni, bo tylko wtedy wejdziemy do nieba przez bramy Twojego Miłosierdzia – bo jeżeli chcemy sądzić to inaczej będziemy musieli przejść przez bramy Twojego osądu. Drogi czytelniku czy czytelniczko – możesz myśleć, że jestem kolejną osobą, która próbuje zamieść problemy pod dywan. Ale nic bardziej mylnego. Dobrze, że takie filmy jak „Kler” czy „Tylko nie mów nikomu” powstają. Żałuję strasznie, że my – Kościół – nie potrafiliśmy dać przykładu wcześniej jak bić się w pierś i przyznać do błędu wcześniej. Bo to powinno się stać wcześniej. Nie miejmy złudzeń – my jesteśmy Kościołem i to my go tworzymy. My jesteśmy wspólnotą, którą umiłował Jezus. I może wydać się to Tobie skandaliczne, ale Jezus kocha każdego grzesznika – nawet pedofila. Różnica jest taka, że Bóg nie potępia nikogo – tylko czyny. Nie potępia mnie, ani Ciebie za świństwa, które wyprawiamy, bo wierzy, że się odmienimy. Tak samo wierzy, że Ci, którzy aktualnie kierują jego Kościołem – opamiętają się. Niczym nacinacze sykomory przychodzą w odpowiednim czasie, aby naciąć owoce, aby wypłynęła z nich wszelka gorycz i została sama słodycz. Tak przyszedł czas, aby naciąć nas. Każdego z nas. Abyśmy nie pokazywali palcem, ale zaczęli zmieniać i zbawiać świat od samych siebie. Znów – nie neguję tego, że zło trzeba nazwać złem i w świetle prawa świeckiego tych ludzi na ziemi trzeba od razu odsunąć i ukarać za to co zrobili. Ale nie dajmy wciągnąć się w tą spiralę nienawiści do drugiego człowieka. Tak jak berserkerzy w szale zabijania i amoku nie wiedzieli co robią. Tak nienawiść pęta i wypacza myślenie. Wiem co piszę, naprawdę. Sam to przechodziłem. Przez wiele lat kręciłem się w tej spirali nienawiści i siadania na tronie sędziego. Wskazywania palcem i mądrzenia się. Ale to buduje tylko własne ego. To nie jest miłosierdzie. To czego nam trzeba to modlitwa za nas – za Kościół. Powiedz… kiedy ostatnio modliłeś się za swojego wikariusza czy proboszcza? Ba! Kiedy ostatnio z nim rozmawiałeś/aś? Wtedy, kiedy coś potrzebowałeś? Może chrzest? Może spowiedź? Czemu traktujemy tych ludzi jak… automaty. Wkładamy 2zł i chcemy dostać coś coś w zamian. A kiedy patrzyłeś ostatnio na tego człowieka jak na człowieka, a nie automat czy urzędnika? Zaprosiłeś go kiedyś na kawę? Zobaczyłeś z jakimi problemami boryka się ten człowiek? Dałeś szansę poznać siebie i swoje problemy – żeby nie był taki oderwany od rzeczywistości? Jesteśmy z roku na rok co raz bardziej roszczeniowi. Wszystko nam się należy „tu i teraz” (jak to Luxtorpeda śpiewała). Najlepiej za darmo – przecież nam się należy. A co dajemy z siebie? Chcemy lepszego Kościoła – bardziej do ludzi, ale co my robimy w tym kierunku? Jeżeli nie my tego rozpoczniemy, to kto? Czy chcesz tego czy nie, ale jesteś *bardzo ważnym* elementem Kościoła drogi czytelniku czy czytelniczko. To od Ciebie zależy przyszłość. Może wydawać Ci się, że to przesada – pukasz się teraz w głowę, albo podśmiechujesz, ale taka jest prawda. Samo się nic jeszcze nic nie zrobiło. Jezus nas wybrał i postawił dziś w takim miejscu i czasie, abyśmy razem budowali ten Kościół. Tak, to księża sprawują obrzędy, tak to oni udzielają sakramentów, ale bez nas – Kościół by nie istniał. Bez naszego wychowania kolejnych pokoleń nie byłoby życia. Każdy nasz gest i słowa mogą budować i burzyć. Moje czy Twoje dziecko może być nauczycielem, sprzątaczką, astronautą albo księdzem. *Każda* z tych funkcji będzie ważna. Podkreślam – każda. I jeżeli Bóg wybierze akurat Twojego syna lub córkę do drogi konsekrowanej, to co? Odmówisz Bogu? Czy wolałbyś mieć pewność, że zrobiłeś wszystko, aby to Twoje dziecko nie stało tą osobą, która stała się „potworem”? Nie miejmy złudzeń – czym skorupka za młody przesiąknie, na starość trąca. Film „Kler” pięknie to pokazał. Te zaburzenia i problemy w dorosłości są zawsze wynikiem błędów wychowania. Więc jeżeli to nie my – dzisiaj – przerwiemy tą pętlę nienawiści i oskarżania się, to kto? Nienawiść zawsze prowadzi do wojny i podziałów. Nigdy nie buduje – dzieli. Chwyć Nowy Testament i otwórz Dzieje Apostolskie, czy którykolwiek list. Jesteśmy tylko ludźmi – ludzie już wtedy się kłócili między sobą. Jedni mówią „My jesteśmy od Piotra”, drudzy „My od Pawła”. Tacy już jesteśmy – zranieni, połamani, grzeszni. I tylko pod sztandarem Jezusa możemy być mocni. Tylko pod Jego ramionami – słysząc jak bije Jego pałające Miłością serce – możemy stawać się lepszymi ludźmi, którzy patrzą na siebie z Miłością i są zdolni naprawiać i budować, a nie dzielić i niszczyć.

„Głębia przyzywa głębię hukiem wodospadów”. Niech ten huk przywoła głębię Miłości, a nie nienawiści.