Witaj, świecie po raz kolejny

Często żałuję swoich decyzji. Tak było, jest i pewnie będzie. Jedną z takich decyzji, którą dziś bardzo żałuję było niszczenie moich rysunków. Często je paliłem w piecu czy po prostu darłem na strzępki, żeby czasami ktoś nie znalazł ich w koszu czy na wysypisku śmieci. Niedawno zacząłem żałować tego. Chciałbym dzisiaj móc zobaczyć co wtedy robiłem i móc porównać, czy robię postępy czy wręcz przeciwnie. Inną decyzją, której żałuje było usuwanie swoich poprzednich blogów. Porzucanie ich jak niechcianych dzieci. Chociaż bardzo dobrze pamiętam jak wyglądał mój pierwszy blog. Mrok rozświetlany skrzącym się światłem odwiedzającego trzymającego w ręce pochodnię – scena żywcem ściągnięty z Katedry Bagińskiego. To tam powstawały pierwsze (i ostatnie [póki co]) rozdziały Amadeusza. Żaden blog po tym nie miał tego czegoś. Tej duszy. Tego tchnienia, którego chyba do dziś poszukuję. Później były inne. Ostatni, który prowadziłem najdłużej służył mi za swoisty dziennik snów. Pomagało mi to nie zapominać o tym co śniłem i sprawdzać częstotliwość występowania podobnych schematów. To w trakcie tych „badań” pierwszy raz doświadczyłem incepcji – podwójnego śnienia. Do dziś pamiętam o czym to było i jakie to było uczucie, gdy obudziłem się naprawdę… chociaż nie w pełni przekonany czy aby na pewno. Jak w tym kawale – niesmak pozostaje. Jakiś czas temu przenosiłem swoje łachmany na inny serwer… i blog razem z bazą danych zatonął na starym statku. Bez szans odzyskania danych (tak, pisałem maile do adminów hostingu, czy nie mają czasem backupów). Szkoda. Teraz to widzę. Muszę po raz kolejny zaczynać od nowa. Cóż. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem nauczony doświadczeniem nie popełnię po raz kolejny tego samego błędu.

A więc witaj świecie po raz kolejny. Idący na śmierć pozdrawiają cię.

2 komentarze do “Witaj, świecie po raz kolejny”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *